20.01.2021 16:44
Na co nam to?
Skupimy się na temacie 2 lub 3 kołowym czyli
też niekoniecznie jednośladowym bo istnieją takie pojazdy jak
Nikken i MP3 ale ujmując ogólnie, na świecie motocykli i
skuterów wszelakich. A czego dotyczy tytułowe pytanie? Głównie tego, czego ostatnio następuje
ekspansja także w motocyklach. Oczywiście tych nowych w
większości choć niektóre z tych rzeczy obecne są już w
pojazdach znacznie starszych. Chodzi o nic innego jak wszelkiego typu
elektroniczne gadżety, systemy i inne cuda. Bo powiedzmy sobie
szczerze, że jeszcze dekadę temu prawie na nie nie zwracaliśmy
uwagi a dziś zaczynają dominować w broszurach
reklamowych. Więc stajemy przed jakimś nowym motocyklem,
najlepiej marki premium lub nieco wyższym modelem i co widzimy w
takiej broszurze. Kilka zdjęć, małą jakby nieistotną tabelę
danych silnika, zawieszenia i hamulców a potem długi i
niekończący się opis systemów i opcji oferowanych przez
gadżeciarską elektronikę dołożoną niejako gratis, choć wygląda na
to, że zajmująca najistotniejsze miejsce w komponentach
motocykla. Czytamy i zadajemy sobie coraz pytanie - Po
co? Ale najpierw cofniemy się o kilka lat
wstecz. Kiedy bardzo czynnie i blisko
współpracowałem z portalem scigacz.pl, który
wówczas znajdował się na początku drogi do swojej
wielkości, którą z resztą dość błyskawicznie osiągnął i
zdaje się od tamtego czasu nie spadac z piedestału, choć jak
ujęła to ostatnio redakcja w informacji o zmianie na stanowisku
rednacza - bywały i wzloty i upadki, bywało i lepiej i gorzej.
Ale to jest normalne. Nienormalne w tamtym czasie wydawało nam się
zupełnie coś innego. Wówczas bowiem Honda jako pierwszy
producent postanowiła wprowadzić do wielkoseryjnej produkcji
model z seryjnym ABS-em. CBS i Dual CBS był z ich motocykli już
od dawna znany i miał tyle samo zwolenników ile
przeciwników. Przeciwników głównie w gronie
upalaczy gumy i stawiania na koło, bo mając te systemy na
pokładzie było to mocno utrudnione lub prawie niemożliwe. Bo jak
palić gumę i robić burnout kiedy klamka trzyma oba hamulce. Co
gorsza, nie dało się po prostu wyjąć bezpiecznika, bo system był
hydrauliczny a nie elektryczny czy elektroniczny. A tu nagle BUM
- ABS w motocyklu. Wszyscy zadali sobie to samo pytanie - Po co?
Pamiętam ożywione dyskusje podczas spotkań oraz na wszelkich
forach motocyklowych. Szybko motocyklowa brać podzieliła się
ponownie na dwie grupy - zwolenników i
przeciwników. Pamiętam jak wielu mówiło o
wydłużeniu drogi hamowania o jeszcze mocniejszym momencie
prostującym w zakrętach itd. itp. Zwolennicy naturalnie widzieli
zaletę w postaci niemal braku możliwości zablokowania przedniego
koła szczególnie podczas hamowania awaryjnego. Wszyscy
mieli trochę racji bo ówczesny ABS nie był doskonały i
choć mógł uratować kilka sytuacji to tak samo mógł
w wielu zaszkodzić. Nie pamiętam dokładnie kto ale chyba obecny i
ówczesny rednacz, czyli Mariusz "Lovtza" Łowicki miał
okazję jako pierwszy przetestować ów motocykl Hondy
(wybaczcie nie pamiętam modelu ale chyba to był mały CBF600F) i
pamiętam, że był tak samo skonsternowany. Bo pomijając forumowe
pogaduchy to prawda jest taka, że tylko własnoręczne sprawdzenie
mogło dać konkretne odpowiedzi na to, czy na pewno to jest dobre,
potrzebne i niezbędne. O ile pamiętam Lovtza był jak najbardziej
na TAK również po testach, choć zauważał pewne niedostatki
w działaniu systemu i jego drobne wady/przeszkadzajki w pewnych
sytuacjach, to jednak podsumowując uznał krótko -
rewelacja! Wiadomym było, że skoro ABS do motocykla
trafił to niedługo spowszednieje i bedzie także dopracowywany pod
kątem wymagań takiego rodzaju pojazdu jakim jest motocykl. Od
tamtej pory minęła dekada z okładem i co się
zmieniło? Głównie to, że dziś niemożliwe jest
nawet kupienie nowego motocykla bez ABS bo jest on wymagany
obligatoryjnie przez przepisy Unii Europejskiej. Ale nawet gdyby
nie był, to pewnie odsetek motocykli oferowanych bez ABS oraz
liczba chętnych na zakup takiego motocykla byłby raczej tak
niewielki, że mógłby stanowić margines zwany błędem w
statystyce. Więc sami producenci nie widzą sensu w oferowaniu
takich motocykli. Co więcej, to my, klienci niemal tego dziś
wymagamy. Dyskusja o tym czy to potrzebne skończyła się już dawno
a od czasu opracowania cornering ABS, który pozwala
hamować także w pochyleniu bez wywoływania efektu odprostowania
dyskusja zdaje się bezzasadna. ABS w motocyklach jest i bardzo
dobrze. Potrzeba było kilku lat by odpowiedzieć na pytanie - Po
co? Ale ABS to tylko drobiazg w obliczu tego co
nastąpiło w przeciągu ostatnich moze 5 góra 10
lat. Bo pojawiła sie też kontrola trakcji,
antywhiellie, launch control plus milion gadżetów,
które wyświetla nam nasz pokładowy komputer. Ten sam, w
którym kilkoma kliknięciami guziczka przy kierownicy
możemy kompletnie pozmieniać ustawienia naszego motocykla
zmieniając go z okrutnej bestii w potulnego baranka lub
odwrotnie. Z maszyny twardej jak deskorolka w pojazd do
komfortowego połykania kilometrów. Po co? Głównym winowajcą jest technologia
wyświetlaczy ciekłokrystalicznych i ogólna powszechność
elektroniki, która robi się coraz tańsza. Wcześniej nawet
jeżeli wiele rzeczy byłoby możliwych do upakowania w motocyklu,
to niestety byśmy byli przytłoczeni liczbą przycisków na
kokpicie, na czym też pewnie cierpiałaby estetyka, że o
bezpieczeństwie nie wspomnę. Chyba potrafimy sobie wyobrazić
sytuację, gdy jadąc po krętej leśnej drodze stwierdzamy, że
przydałoby się zmienić nieco ustawienie zawieszenia
tylko...Który to był guzik od przejścia z komfortu na
sport lub normal? Oczywiście w "kredensach" pewne rzeczy
pojawiały się wcześniej, bo tam nie ma problemu ze znalezieniem
miejsca na umieszczenie odpowiedniego przycisku a i motocykle te
zwykle przemieszczają się w tempie "mam czas na wszystko" więc tu
temat rozwiązywał się sam. Ale to samo w motocyklu klasy
Supersport z wielu punktów było niemożliwe. Ktoś by nawet
dorzucił, że pozbawione sensu i może nawet miałby rację, bo te
kilka lat temu faktycznie klasy motocykli były jakoś wyraźniej od
siebie rozgraniczone i jak się ktoś decydował na typowego
ścigacza, to raczej nawet przez myśl mu nie przeszło pytanie o
możliwość ustawienia zawieszenia na tryb "komfort" bo i po co? To
ma być scigacz a nie kanapowiec. Wspomniane wyświetlacze, najlepiej dotykowe
sprawę mocno ułatwiły. Pewne rzeczy można zrobić przed
rozpoczęciem jazdy a pewne po prostu za pomocą jednego kciuka
obsługującego prosty kursor jak z gamepada od konsoli. Wygodnie,
szybko i przede wszystkim bezpiecznie. Tylko - Po co? Istnienie pewnych systemów jak kontrola
trakcji, regulowanie zawieszenia bez użycia zestawu kluczy,
zmiana trybu pracy silnika mogą się wydawać jak najbardziej
uzasadnione i potrzebne. I takie są, podobnie jak ABS. Nie musimy
długo się zastanawiać by znaleźć odpowiedź na to, w jakiej
sytuacji jedna z tych funkcji mogłaby się przydać prawda? Ot
wyjeżdżamy, jest piękna pogoda, nie ma obaw, więc ustawiamy tryb
pracy na normal, zawieszenie na komfort a dodatkowo gdyby coś
niemiłego miało się zdarzyć, zanim opony osiągną właściwą
temperaturę to TC czuwa. Ale powiedzmy, że kilkadziesiąt
kilometrów dalej warunki zmieniają się diametralnie a
słoneczna pogoda zmienia się w burze z piorunami a do domu jakoś
wrócić trzeba i najlepiej w sposób możliwie
bezpieczny. Ponad dekadę temu zadanie to byłoby utrudnione. Nie
mamy ABS, nie mamy TC, nie mamy czasu na przeregulowanie
zawieszenia a silnik jeżeli oddawał moc w sposób
agresywny, to nic tego nie zmieni i przed każdym otwarciem
manetki gazu po prostu staramy się by nasza dłoń działała z
dokładnością mikrometru. Podobnie jak palce na klamce hamulca.
Dziś sprawa jest prosta. Kilka klików i motocykl mamy
ustawiony do jazdy w trybie "Rain" co oznacza czasem kilka zmian
na raz. Inny sposób oddawania mocy przez silnik, inna
praca zawieszenia a nawet inny sposób reagowania kontroli
trakcji i ABS. I spokojnie sobie zdążamy w kierunku obranym
wcześniej bez jakiegoś szczególnego stresu. Fajne i jak
najbardziej potrzebne, bo stres zabija. Czasem
dosłownie. To teraz przejdźmy do reszty pozycji jakie
wyrzucił nam producent. Wezmę na ten przykład motocykl,
którym trochę już pojeździłem i który właśnie jest
takim współczesnym gadżetem na 2 kołach. Mowa o BMW F900R.
Egzemplarz dosiadany był dopasiony we wszystko co tylko dało się
włożyć. Od systemu keyless, poprzez tempomat, wspomniane kontrole
trakcji, różne tryby pracy silnika itp... Ok...Miał też
opcję wyświetlania pochylenia w zakręcie podczas jazdy, czyli
zdigitalizowany żyroskop. Po co? Wiadomo, żeby się tym jarać
trzeba coś konkretnie pojechać. Wprawdzie system zapisuje
najgłębsze pochylenie ale na wyświetlaczu może pokazywać w czasie
rzeczywistym każde najmniejsze wychylenie w trakcie jazdy.
Zapytałbym twórcę tego wspaniałego gadżetu - Gdzie
patrzymy w trakcie jazdy motocyklem? Mam nadzieję, że wszyscy
znacie odpowiedź. Inną jej formułą jest - Jedziesz tam gdzie
patrzysz. Ciekawe gdzie pojechali Ci, którzy postanowili
oglądać jak wychylają się na danym zakręcie. Strzelam, że prosto
w krzaki. Zaimplementowano tu także zapis telemetryczny.
Po co? Ten motocykl krzesa 105KM z 2 cylindrów i waży
ponad 200kg. Stawiam, że trzeba by zawodnika pokroju Marca
Marqueza by tym BMW dogonił SMOKA znajomego stąd blogera
motolupa. To nie jest w żadnym calu
motocykl sportowy. Ani nawet nadający się do prób bicia
jakichkolwiek rekordów. Nie powiem, po dłuższej znajomości
fajnie jeździ, choć początkowo byłem doń nastawiony sceptycznie
ale na tor wolałbym zabrać swoją starą, pozbawioną
gadżetów SVke. I pewnie też dostałaby baty od nawet dekadę
starszych ścigaczy ale nie musiałbym tego oglądać na małym
ekraniku, jak bardzo zostałem złojony. W BMW możecie to zrobić,
jeśli to jedyny sposób, byście się przekonali, że to nie
jest motocykl sportowy. Wspomniałem tempomat. Tak, jest też w tym BMW.
To BMW to czysty naked. Środowiskiem naturalnym nakeda, nawet tak
dużego jest aglomeracja miejsko-wiejska. Po co zatem tempomat,
skoro 90% życia spędzi na operowaniu manetką w zakresie 0 do 50%
otwarcia co kilka minut. Nie nadaje się do turystyki bo nawet nie
jest na tyle wygodny, by to miało sens. A na autostradzie z braku
owiewki będzie tylko gorzej. Tempomat to fajny wynalazek nawet w
motocyklu. Ale takim, który nadaje się do tego, by
przemierzać nim setki kilometrów w jednostajnym tempie. Na
tym BMW nie uda się to z jeszcze jednego powodu, pojemności
zbiornika paliwa. Jego spory silnik, który wcale do
oszczędnych nie należy, karmiony jest z zasobnika o pojemności
ledwo 13 litrów! Na ile to starczy? Mi po zatankowaniu do
pełna i wyruszeniu od razu (rozgrzanym) poza miasto komputer
pokazał zasięg 273km. Wystarczyło potem wrócić do miasta i
przejechać kilka skrzyżowań by pokazało zasięg 167km, a
nadmienię, że poza miastem zrobiłem ledwo 35km. Można więc
założyć, że jak już dojedziecie do jakiejś ekspresówki lub
autostrady i w końcu będziecie mogli użyć tempomatu, to już za
chwileczkę będziecie zmuszeni zjechać na tankowanie. Więc trochę
tu ten gadżet bez sensu. Nawet nie wiem czy miał anty wheelie lub
launch control ale byłyby one w nim jeszcze bardziej bezsensowne,
choćby mając na uwadze fakt zaimplementowania kontroli trakcji,
która skutecznie przeciwdziała podrywaniu przedniego koła
w powietrze i jak najbardziej pomaga w szybkim startowaniu.
Dodatkowo jest tu sprzęgło antyhoppingowe i quickshifter
działający w obu kierunkach. A mając na uwadze te 105KM i ponad
200kg masy...Z kim niby miałby wygrać start? Z Suzuki GS500
udałoby się i bez elektroniki i reszty bajerów, z każdym
innym motocyklem o podobnej pojemności pozostanie bez szans,
nawet jeśli rywal będzie o dekadę starszy. Chyba każdy wie na co
stać starego Fireblade'a lub duże Monstery albo Hornety, żeby nie
zarzucił mi ktoś, że nakeda stawiam przeciwko motocyklom
sportowym. Zmienimy motocykl na taki, który stoi u
mnie pod domem. Husqvarna Svartpilen 701 też ma kilka
gadżetów poza ABS-em. Ma między innymi TC. Oraz całe 75KM.
Do tego markowe zawiasy WP i całkiem konkretne ogumienie. Mimo
niewielkiej masy naprawdę nie wiem czy ktokolwiek odnalazł sens
istnienia tu systemu kontroli trakcji. On tu nie jest potrzebny
bo nie ma praktycznie szans zadziałania. Nawet teraz na mokrej i
zimnej nawierzchni, bez rozgrzania opon. Próbowałem. Nie
ma potrzeby istnienia tego systemu w tym motocyklu bo jest za
słaby, ma za dobre zawieszenie i za dobrą oponę. Jest tu chyba
tylko dlatego, żeby uniemożliwiać jazdę na tylnym kole i palenie
gumy. NIE!!! Bo można ją wyłączyć. Tak po prostu, za pomocą
guzika. Po tych wszystkich obserwacjach i
przemyśleniach nachodzi mnie pewna refleksja i ma ona także
odniesienie do samochodów, które ostatnio gadżetami
obładowywane są jeszcze bardziej. Jeżeli mamy sobie odpowiedzieć w przypadku
niektórych motocykli, po co nam te gadżety i systemy w
nich, skoro nijak nie mają one w jakimś konkretnym przypadku
uzasadnienia to chyba są tu tylko w jednym celu. Byśmy byli
zmuszeni do ich zakupu i znaleźli jakiekolwiek uzasadnienie do
zapłacenia wyższej ceny. Nie ma innego wytłumaczenia.
Szczególnie w przypadku choćby takiego Svartpilena,
który przecież silnik, ramę i wiele innych
elementów ma przeniesione wprost z KTM-a. Do tego
ów silnik konstrukcyjnie pochodzi sprzed ponad dekady,
więc nie jest jakimś majstersztykiem najnowszych technologii,
która mogłaby być kosztowna. Nie ma innego wyjaśnienia na istnienie pewnych
rzeczy we współczesnych motocyklach jak tylko próba
wytłumaczenia się producenta z żądanej ceny, za pojazd,
który technicznie i technologicznie nie zmienia się od
niemal ćwierćwiecza. Bo tym są ciągle współczesne
motocykle. To w bardzo dużym stopniu wciąż te same koła, silnik,
rama i dodatki stanowiące o jego urodzie lub brzydocie. Co
więcej, owe dodatki mało już w kórym nowoczesnym motocyklu
wykonane są z relatywnie droższej stali i zastąpione często
bardzo tanim plastikiem. Domniemuję, że gdyby wyrzucić z takiego
BMW F900R 80% gadżetów, zostawić tylko ów (to
ustaliliśmy wcześniej) niezbędny ABS, TC i tryby zarządzania
silnikiem, mógłby kosztować nie od 8800€ w Niemczech
a spokojnie o cały 1000 lub nawet 1500€ mniej. Najlepszym
przykładem tego jest cennik dodatkowych opcji. Wystarczy w
podstawowym kolorze dodać pakiet "Dynamik" który dodaje
jedynie światła do jazdy dziennej i system doświetlania
zakrętów (który nomen omen działa dyskusyjnie) i
cena wzrasta o kolejne 1000€ i nie dostaniemy do tego nawet
nakładki na siedzenie pasażera, bo do tego, trzeba wybrać inną
opcję kolorystyczną za dodatkowe 200€. Oczywiście całą
resztę, tak w przypadku BMW jak i Husqvarny dostajemy od razu,
bez dopłat, w pakiecie seryjnym. Tylko, skoro ich raczej nie
potrzebujemy lub nigdy nie użyjemy (jak wspomniany żyroskop lub
telemetria w BMW) to... Czy nie moglibyśmy rezygnując z nich
kupić ten motocykl taniej? Założe się, że i wilk byłby syty i
owca cała. Rynkiem niestety rządzi (tak jak wszędzie)
większość. A większość, w tym przypadku klientów bywa
niestety dość bezrefleksyjna, mało krytyczna i podatna na chwyty
marketingowe i...Gadżety właśnie. Patrząc na niektóre
parametry niektórych motocykli a potem patrząc na listę
ich wyposażenia odnosi się wręcz wrażenie, że ktoś tu nam wpycha
drogi gadżet, w którym to co faktycznie istotne, czyli
choćby stosunek mocy do masy, elastyczność, kultura pracy i
ogólne faktyczne parametry, które decydują o tym
jak się nam będzie jeździć, zepchnięto na drugi lub dalszy plan.
W niektórych przypadkach ilością gadżetów
producenci zdają się niemal przykryć srogie niedostatki produktu
i fakt, że na tle motocykli starszych z tej samej klasy, tu
otrzymamy jakieś obute w tani plastik, trzęsące się, przyciężkawe
toczydełko. Ale za to będziemy mogli sobie posprawdzać czasy
okrążeń dookoła miasta, bo jest taka opcja w naszym
wyświetlaczu. Nie wiem. Może jestem już stary, może
faktycznie już pewnych rzeczy nie rozumiem. A może uodporniony na
chwyty marketingowe i lubiący zadawać pytania, na które
trudno odpowiedzieć. Wolę gdy to, co kupuję służy konkretnie do
tego, do czego jest przeznaczone. Pewnie dlatego zdjęcia nadal
robię "lustrzanką" a nie telefonem. Może dlatego też jednak jakoś
wolę moja surową, wyzutą z elektroniki i wszelkich "nianiek"
starą SVke, w której brak nawet ABS-u. Ale pewnie dlatego
też motolupa woli ujeżdżać swojego
SMOKA zamiast rozglądać się za nowymi "plastikami", które
jak sam chyba już stwierdził, w niczym szczególnie lepsze
nie są i nie będą. A skoro tak...To po co
przepłacać. W przypadku nowego po prostu jesteście do
przepłacenia zmuszeni, więc warto negocjować cenę. Powyżej macie
sporo do tego argumentów.
Komentarze : 4
Nie mam aż tylu bajerów. U mnie jest jeszcze tradycyjny analogowy obrotomierz z małym wyświetlaczem. Pewnie, że wyprzedzanie poboczem nie jest mądre ale taka sytuacja może się też przydażyć, gdy jeździsz przepisowo. Nigdy nie wiadomo czy na drodze nie spotkasz rozsypanego piachu czy innego syfu i wtedy nie potrzeba nawet dużej mocy by tylne koło odjechało jeśli taka sytuacja nas zaskoczy.
Nie pamiętam nawet dokładnie jaki mam bak ale między tankowaniami robię w zależności od dynamiki jazdy od 180 do 230 km. Gdy wpadam na autostradę mając już trochę w siodle to wtedy tempomat daje odpocząć mojej ręce bo jazda nakedem z większymi prędkościami jest dosyć męcząca. Ogólnie to rzadko z niej korzystam ale jestem zadowolony, że jest.
Erjot - Po częsci wiele w naszym podejściu zalezy od pewnej perspektywy i własnych doświadczeń oraz też punktu widzenia. nie neguję, bo nie wolno, istnienia pasywnych i aktywnych systemów bezpieczeństwa. ABS wydawał sie zbednym wynalazkiem, dzis nie umiemy sobie nawet wyobrazić nowego motocykla bez tego systemu. Napisałem tez jednak o tym, ze to tez zalezy od motocykla czy cos nam jest wnim potrzebne czy nie. Nie ma dyskusji, ze w takim S1000R który ma 165KM trakcja jest tak samo przydatna jak ABS. inna sprawa, ze pisze z perspektywy miejsca gdzie od lat przebywam...Tu nie WOLNO wyprzedzić ci poboczem nikogo i niczego. Punkt. Wiecej...jedyną sytuacja w której mozesz motocyklem ominac zator czy korek drogowy to rozwazne poruszanie sie pasem awaryjnym autostrady tylko do najblizszego parkingu. tak jest w niemczech. Tu niedozwolone jest tzw. "filtrowanie" czyli przeciskanie sie w korku na przód peletonu. nie znaczy ze nikt tego nie robi ale...W razie W szkody pokrywasz sam bo ubezpieczenie sie na ciebie wypnie bo złamałes przepisy. Więc robi to niewielu. Aprilia Tuono tez wymaga zarówno kontroli trakcji jak i antywhillie i ok...Ale 75 konna Huska? ten system jest tu naprawde chyba po to by podnieśc cene (i moze prestiż) motocykla. bardziej by mi sie przydał w SV, choćby po to by czasem oszczędzic tylną opone. Ale w swoim S1000R masz tez pewnie ten żyroskop pokazujacy wychylenia na zakretach...Uzywasz? Tempomat...S1000R ma zbiornik 17,5litra a pali nieszczególnie wiecej niż przytoczony F900R, który ma zbiornik 13 litrów...A wiec w twoim jest jakis sens tego wyposażenia, bo jednak gdzieś mozesz tym dojechac bez pauzy na tankowanie. W F900R wyglądało to pewnego razu tak, że zatankjowanym do pełna pojechałem w kierunku autostrady do której mam ok 25km...na autostradzie ledwie 40km, odwijając w granice rozsądku czyli ok. 140-160, powrót do miejsca zamieszkania...komputer pokazuje zasięg...43km...Wiec gdybym został na autostradzie pewnie własnie musiałbym tankowac, wiec nawet nie miałbym okazji uzyc tempomatu :) neguje tu raczej istnienie typowych gadzetów, które nie tylko sa raczej zbędne ale nawet, których po prostu nie uzyjemy wiecej niz raz w zyciu..A cena przez to, że sa na pewno jest wyższa.
Zapomniałem dodać, że ABS też mi się wydawał taki średnio potrzebny, aż do momentu kiedy musiałem awaryjnie hamować, zblokowałem koło i wyglebiłem. Od tej pory każdy następny motocykl musiał posiadać ABS i wiele razy mnie już ratował.
Pewnie masz rację, że producenci wymyślają większość gadżetów po to żeby skusić klientów i na nich zarobić. Wychodzi nowy model z tymi bajerami i ten poprzedni wygląda przy nim jakby wybrakowany, a przynajmniej ma takie robić wrażenie by skłonić potencjalnego klienta do zmiany. Jednak czy wszystkie te elektroniczne zabawki, które mogą wydawać się zbędne są rzeczywiście niepotrzebne to już według mnie nie zawsze jest takie oczywiste. Kilka razy zmieniałem zdanie na temat elektronicznych gadżetów, które wydawały mi się zbędne. Tak na przykład właśnie tempomat w moim nakedzie S1000R. Nigdy bym go dodatkowo nie zamówił bo wydawał się całkowicie niepotrzebny jednak był na wyposażeniu motocykla więc posiadam. Myślałem, że nie będę używał, aż do momentu kiedy musiałem wyskoczyć czasem na autostradę, żeby nie przeciskać ciągle w korkach. Okazał się wtedy bardzo przydatny. Na nakedzie przy wyższych prędkościach, trzeba mocno trzymać się kiery, a prawa ręka dodatkowo ciągle w jednej pozycji szybko drętwieje i wtedy nieoczekiwanie okazuje się, że ten tempomat pomaga i powoduje, że jazda o dziwo staje się dużo wygodniejsza, choć na dłużej to raczej nudna no ale czasami nie ma innej opcji.
Druga sytuacja związana jest z kontrolą trakcji. Jeździłem wcześniej litrówkami bez tej opcji, więc nauczyłem się traktować manetkę z wyczuciem. Nie zauważyłem, żeby ingerowała no chyba że celowo gwałtownie odkręcałem. Niby teoretycznie zbędna, aż do czasu kiedy chciałem wyprzedić auto poboczem. Wydawało się czyste ale jednak nie było. Odkręciłem i tył zatańczył, gdyby nie mój czuwający strażnik skończyłoby się źle, a tak tylko pobujało i pojechałem dalej.
Kończąc chciałem napisać, że ja już tak kategorycznie nie neguję różnych wynalazków techniki, bo nigdy nie wiem czy nie okażą nieoczekiwanie przydatne lub co ważniejsze uratują mi tyłek
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (17)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)