Najnowsze komentarze
@MotoVoice12 - sprawnośc juz właśc...
Ach, Alpy - może kiedyś... Przewod...
@ Okularbebe - tak, zdecydowanie b...
Szacunek bo byłeś w tych wszystkic...
No yamahy z tym motorem tak mają. ...
Więcej komentarzy
Moje linki
<brak wpisów>

16.02.2021 20:18

Zgubne zimy skutki

Miało nie być TAKIEJ zimy! Miało być jak zawsze, krótko i przyjemnie i potem szybki powrót słońca, plusowe temperatury i myślenie już wyłącznie o tym kiedy wyruszyć na pierwsze przejażdżkii dookoła komina, celem rozruszania siebie i maszyny. A tu nieprzyjemna niespodzianka. Zima długa, lockdowny, nie ma gdzie łazić nawet więc...Patrzę, siedzę i dopadają mnie wątpliwości.

Postaram się możliwie treściwie bo nawet specjalnie nie ma się nad czym rozpisywać a wśród niektórych czytelników poruszony temat może nawet wzbudzić mieszane uczucia.

O co chodzi?

Już kupując obecnie posiadaną SV650 wiedziałem, że to nie będzie mój motocykl po wsze czasy. Zawsze SV-kę chciałem mieć, bo po prostu lubię to jak brzmi każdy silnik w układzie L2 (V2 o rozstawie 90 st.) a Ducati są za drogie i choć pałam do nich ogromnym sentymentem to podchodzę z taką samą ilością rezerwy, mając na uwadze ich wymogi serwisowe. Po prostu na początek powrotu chciałem maszynę, którą nie tylko zawsze chciałem wypróbować jako swoją ale też taką, która daje większą gwarancję tego, że będę nią jeździł a nie prowadzał na kosztowne serwisy. Dlatego SV650. Też dlatego, że jest lżejsza od wszystkich lub prawie wszystkich maszyn tej klasy w swojej kategorii wiekowo-cenowej. A to przy zasiadaniu po długiej przerwie też odgrywa pewną rolę, by oswajać się nie tylko z samą jazdą ale też stopniować zarówno przyrost pojemności/mocy jak i masy. Taki rozsądny ze mnie gość.

Miałem jednak nadzieję na rychłe przejażdżki, tym bardziej, że tu gdzie mieszkam dotychczas mało która zima trwała dłużej niż dwa tygodnie. Tak w okolicach szkolnych ferii zimowych spadło zawsze trochę śniegu, który w ciągu tych dwóch tygodni się rozpuszczał i potem już temperatury rosły i rosły i właściwie już z początkiem lutego można było poważnie myśleć o rozpoczynaniu sezonu. A tu niespodzianka. Zima się dłuży. Śnieg spada, topnieje by za chwilę znowu napadało i tak w kółko od kilku tygodni. Temperatury też jakieś rekordowe, przełamujące niespotykaną prawie nigdy tutaj barierę -10 st. 

No i ogólna sytuacja z pandemią i niemal pełnym lockdownem, który pozostawia po powrocie z pracy jedynie łażenie bez celu zwane spacerowaniem, którego fanem nigdy nie byłem (iść żeby pochodzić?) lub przetrząsanie internetu w poszukiwaniu czegokolwiek, co jest interesujące. I tu się zaczęło...

Kiedy już przewertowałem wszystko co interesuje mnie w kwestii posiadanych motocykli, przypominajek z techniki jazdy, dobierania ubrań, dodatków i zobaczyłem już wszystkie motocyklowe wypadki z ostatnich 5 lat na Moto Madness i Moto Stars przyszedł czas...Albo raczej głupi pomysł na oglądanie, na kanałach motocykli, o których myślę jako tych, którymi w przyszłości bym się zainteresował i może zakończył na dłużej poszukiwania.

Teraz powie ktoś - stary to nierealne, po jakimś czasie i tak będziesz chciał czegoś innego. Może. A może nie. Należę do osób, które nie rozstają się łatwo i szybko z czymś co im dobrze służy, podoba się i nie sprawia problemów. Jak do tego dojdzie, że koszt utrzymania jest bardziej niż akceptowalny to raczej niczego więcej szukał nie będę przez długi czas albo i w ogóle.

Naturalnym jest, że w przyszłości chciałbym wskoczyć na coś przede wszystkim nowszego, co ma kilka bajerów i niezbędników jak choćby ABS, Kontrola Trakcji czy wyświetlacz biegów. Ten ostatni teoretycznie nie jest mi potrzebny ale powiedzmy, że w tym zakresie mając doświadczenia z motocyklami wyposażonymi w taką opcję odnajduję ją jako całkiem przydatną choć nie niezbędną. Więcej grzechów nie pamiętam tzn. Nie czuję potrzeby posiadania większej liczby bajerów i gadżetów w motocyklu poza trzema wymienionymi. Jeżeli któryś z przyszłych motocykli będzie miał więcej, zapisuję to ani na plus ani na minus, po prostu przyjmuję i przechodzę do porządku dziennego. Fajnie, że jest, jakby nie było to bym nie płakał.

No i cóż...Pooglądałem trochę tych materiałów i to była zguba ma zimowa. Może gdyby się zima nie dłużyła nie byłoby problemu. Wsiadłbym po prostu na SV-ke i nie myślał pewnie długo o innych. A tak...No stało się, co zrobić.

Kandydatek/ów jest kilka ale tak samo jak każdego bardzo bym chciał, tak też co do każdego mam jakieś wątpliwości, choć te różnią się od siebie w zależności od motocykla.

No to po kolei:

Kawasaki Z900RS - Nie znam na tą chwile ani jednej osoby, która na widok nawet zdjęcia tego motocykla nie zatrzymałaby się przy nim na dłużej. Tak, ta Kawa ma w sobie to coś, co powoduje u każdego pewien rodzaj dreszczy, podniecenia wręcz i budzi nostalgię. Jest tak klasyczny i nowoczesny jak tylko dało się to dziś zrobić. Nie umiem o tym motocyklu zapomnieć. Patrząc też na jego zegary z gustownie zamontowanym pomiędzy nimi wyświetlaczem trudno nie przyznać mu pałeczki przewodnictwa w zakresie najlepszego łączenia klasyki z nowoczesnością. Jest boski w każdym calu. Zwróćcie uwagę na mocowanie przedniego błotnika. Designerski majstersztyk! Gdyby był mój z pewnością przed rozpoczęciem każdej jazdy przyklekałbym przed nim na kolano jak przed ołtarzem, oddając hołd projektantom i inżynierom, którzy go stworzyli. 


Tylko, że jest kosmicznie drogi. Owszem, kiedy myślimy o sprzęcie na lat X a nie na 2-3 sezony to cena niby schodzi na dalszy plan ale...Wciąż trzeba ją zapłacić z tego, co zarabiamy, a jeżeli na horyzoncie są kontrkandydaci, których jednak cena jest niższa to... Może jeszcze nie czas. Kolejny minus to jak przy każdej Kawasaki - waga. Niby podana jest 210kg jako wet ale to nie jest jej masa. Kawasaki od lat znana jest z drobnego oszukiwania i faktyczne szacunki mówią o masie 230-235 kg motocykla gotowego do jazdy...Podobno kilogramów nie czuć jak sie jedzie, w co jestem w stanie uwierzyć ale bywają sytuacje, gdy masa daje o sobie znać i wówczas może być trochę pod górkę. Ale jak znajdę w stanie i cenie, których nie da się zignorować to jest praktycznie numer 1 na liście tych, które chętnie zostawiłbym sobie na zawsze.

Pisałem że będzie krótko a dopiero skończyłem o pierwszym..Sorry.

MV Agusta Brutale - Tu prawie nie ma znaczenia, czy będzie to najmniejsza 675 czy 750 lub 800, 920...Na większe nie patrze bo cenowo są poza wszelkim zasięgiem podobnie jak różne wersje specjalne jak Serie Oro itp...Skupiamy się na "zwykłych" odmianach. Przemknęło mi raz przez myśl też Rivale ale...Nie robi na mnie AŻ takiego wrażenia jak Brutal. Dlaczego ten? I dlaczego 800 jest faworytem. Bo po pierwsze...to MV Agusta. Jeżeli wśród samochodziarzy mówi się, że nie kochasz samochodów jeśli nie miałeś Alfy to nie kochasz motocykli jeżeli nie pragnąłeś choć przez chwilę zostać posiadaczem MV Agusty. Oczywiście to takie głupie przypowiastki i powiedzonka ale... Khmmm...To nie jest Ducati, to MV Agusta... Sami wiecie chyba i więcej tłumaczyć nie powinienem. A 800 jest według wielu źródeł najlepszym Brutelem ever. I jest ich najwięcej na rynku wtórnym, bo umówmy się - nowej na pewno nie kupię bo mnie zwyczajnie nie stać.


Jaki jest kłopot z MV Agustą? Taki, że to MV Agusta. Cenowo te zwyklejsze nie gną nóg w kolanach, ceny są do zaakceptowania i to nawet w przypadku motocykli nieszczególnie często używanych. Jednak wszelkie znaki na ziemi, niebie i internecie wskazują, że dostęp do dobrego mechanika ogarniającego MV Agusty jest co najmniej wskazany. Nie znam niestety takiego a najbliżsi są oddaleni o dobre 80km. No i są to punkty z autoryzacją więc też nie tanie. Zatem tu odpada całkiem kluczowy czynnik - bezproblemowej i względnie taniej eksploatacji. Ale magia wciąż jest, pytam samego siebie jak szybko zostałaby zgaszona przez "humory" motocykla...Hmm? Jakieś doświadczenia?

Aprilia Shiver 750/900 - Tu dwa modele bo ostatecznie nadal nie jestem zdecydowany. Mniejsza podoba mi się bardziej, większa jednak też łapie się na wszelkie punkty jakie uważam w motocyklu dla mnie za istotne a nawet daje trochę więcej za zbliżoną cenę, więc czemu nie? A większy motor to większe rezerwy. No i cóż...Znowu L2, których brzmienia reklamować nie trzeba. Oba Shivery nie powodują we mnie tego, co robi ze mną Kawasaki gdy na nią patrzę. Nie uginają się pode mną kolana, nie mam momentów uniesienia podziwiając detale i dopracowanie. To sa Aprilie więc...Tu zawsze znajdzie się coś, co dałoby się zrobić lepiej, lepiej dopasować itd. A mimo to Shivery postrzegane są jako jedne z najsolidniejszych motocykli tej marki. Bezproblemowe, relatywnie tanie w eksploatacji a do tego świetnie wyposażone, całkiem wygodne. Na plus przemawia też fakt, że można w nich nieźle wybierać na rynku wtórnym i występują często nieźle doposażone w masę fajnych i często drogich akcesoriów.


Obawy to głównie taka, że nie do końca widzę oba jako motocykle, które na pewno chciałbym by zostały ze mną na lata. Czegoś im w tej kwestii brakuje i nawet nie wiem czego. Chyba tego, że inne motocykle po prostu podobają mi się bardziej. Niewiele ale jednak.

Teraz dopiero będzie z grubej rury i walne dwa modele na raz, choć różnych producentów to bardzo do siebie zbliżone.

Honda VTR1000F Firestorm/Suzuki TL1000S - wiem, wiem, na początku była mowa o motocyklu na lata z ABS, TC i ewentualnie kilkoma dodatkowymi bajerami. Wiem, żaden z wymienionych nie ma nic z tych rzeczy. Są to motocykle surowe do bólu i przy każdej, nawet współczesnej 125tce po prostu wypadają jak jakieś "bieda wersje". Oba są też już wiekowe. Przyznam się też, że poszukując pierwszego motocykla na powrót o obydwu już myślałem ale "po co mi litr?" I cóż...TL - Widowmaker... W tym zestawieniu w ogóle szala przechyla się bardziej ku Suzuki, bo jest jedyna w swoim rodzaju, zjawiskowa, wciąż drapieżna o wyglądzie świeżo wyklutego Aliena, w kolorze czarnym po prostu powoduje ciary na plecach i trudno mi się jej oprzeć. Naprawde. Mimo świadomości, że prawdopodobnie nawet po kilku sezonach na SV mógłbym sobie na TL-ce zrobić krzywde...I to jest chyba to, co mnie do niej ciągnie. Zakazany owoc, stanięcie nad przepaścią i spojrzenie w otchłań. I osiągnięcie katharsis. Nigdy nawet nie dane mi było usiąść na TL a kocham ją od pierwszego spojrzenia. Chyba jednak odpuszczę bo może i żona zaczęłaby być zazdrosna… Co do Hondy to po prostu biorę ją pod uwagę jako opcję bardziej rozsądną wobec TL-ki. Hondzie niczego nie brakuje i do tego jest mniej humorzasta. Gorzej wyposażona ale w kilku punktach też lepsza od Suzuki. Choć nie tak drapieżna i zjawiskowa to wciąż interesująca.

 

Wracamy na ziemię.

Suzuki GSR750 - Nie GSX-S choć jest nowszy, to mniej przekonujący dla mnie. GSR z ostatnich roczników ma wszystko czego od motocykla wymagam, wygląda też nieźle i wciąż bardzo nowocześnie. Silnik z legendarnego Gixera, którego już nigdzie kupić się nie da jest kolejnym dużym plusem. Więcej niż 600, mniej niż litr ale swoje potrafi i do tego jest relatywnie oszczędny i bezproblemowy. Wybór i ceny są bardziej niż przystępne bo w sumie najtańsze sztuki godne uwagi są ledwie 2 razy droższe (obecnie) od tego co dałem za SV-ke. Od biedy nawet mógłby być nowszy GSX-S, bo różnic między nimi niewiele. Tak czy inaczej to taki motocykl, który spełnia wszelkie oczekiwania, nie jest drogi, dobrze wygląda, choć niczym szczególnie się nie wyróżnia i swoje pojechać potrafi. I cóż, jeden z ostatnich współczesnych motocykli mający więcej niż 2 lub 3 cylindry.


Obawy czy minusy są jedynie takie, jakie dostrzega wielu już obecnych użytkowników. GSR i GSX-S jako motocykle są bardzo...Nieokreślone. Są po prostu bardzo zwykłe, jak wiele współczesnych, nowych motocykli więc istnieje spore ryzyko, że jednak mógłby się znudzić szybciej niż mógłbym przypuszczać i nie za lat X tylko po paru sezonach - od nowa Polska Ludowa, szukanie tego jedynego...No i nie wiem.

Triumph - Bez wymieniania modelu bo kandydatów jest kilku. Sprint ST jako jeden ze starszych, którego nadal podziwiam za nieparzystą spójność. Nazywam go motocyklem na 3-ke. Nie dlatego, że jest mierny, tylko stylistycznie podporządkowany liczbie posiadanych cylindrów. To sobie musicie sprawdzić sami. Niedawno poznałem gościa, który posiada taki motorek i ogólnie ujmując - jest zadowolony. Dalej idąc w Triumpha to oczywiście model Street Triple 675. Motocykl tak wiele razy przez tak wielu zachwalany, że trudno przejść obok niego obojętnie. Mówimy tu o odmianie po 2012 roku oczywiście. Nieistotne nawet czy to by była wersja zwykła, R czy RS. Według wszelkich relacji, każdy z nich jest rewelacyjny jeżeli chodzi o sposób oddawania mocy, momentu, przyrostu tych wartości i uniwersalności samego motocykla. Określany często najbardziej uniwersalnym motocyklem na rynku w swojej klasie, trudno się z tym nie zgodzić. Moc startująca od 106KM, liniowy przyrost jak w każdym R3, na wyposażeniu cuda na kiju w cenie. Wygląd nie tak pospolity jak u japońskiej konkurencji. Brać i jeździć. Model Bonneville T120 jawi się jako najsilniejszy konkurent dla Kawasaki Z900RS. Z tą różnica, że Boneville jest klasyczny niemal do bólu. Są oczywiście w ofercie Triumpha nieco mniej klasyczne a wciąż ciekawe motocykle ale na rynku wtórnym ani nie są tanie, ani nie występują zbyt często a na cenę nowych boję się patrzeć.


W przypadku Triumphów jest tak - Sprint ST w stanie godnym uwagi występuje już niezwykle rzadko. Prawie jak biały kruk. Inne, które łatwiej znaleźć mają już zwyczajnie zniechęcające przebiegi, mało ciekawą historię lub przeszły przez tyle rąk, że na pewno ich nie chcą. Podobny problem dotyczy Speed Tripla. Większość z nich albo już miała swoje przygody albo często zmieniały właścicieli i trudno by było dojść faktycznej historii egzemplarza. Ale wciąż biorę go pod uwagę jako mocnego kandydata, bo jak sie poszuka to znajdzie się na pewno jedyny taki. Bonneville jest przewspaniały i prze klasyczny. Ociekający wręcz nostalgią. Czasem odnoszę wrażenie, że aż za bardzo klasyczny jak na mój gust. Ale go mimo wszystko nie wykluczam. Wyklucza go najczęściej cena, bo zwykle są to motocykle mało jeżdżone i w stanie niemal salonowym. No i właśnie...Skoro nikt ich nie używa do jazdy na co dzień, to może po prostu się do tego nie nadają?

Czas na ostatniego kandydata na liście, który jest prawie wszystkomający i mam do niego właściwie tylko jedno ale.

Husqvarna Vitpilen/Svartpilen 701 - Svartpilena 701 już jednego mam. Docelowo jest to jednak motocykl małżonki, która przez lockdown nie zdążyła w ubiegłym roku ze zrobieniem prawka, więc tak czy inaczej, wcześniej czy później ale nie będę dosiadał tego motocykla, który już mam. Dotychczasowe jednak wrażenia wskazują, że to mógłby być dla mnie motocykl na długo. Bardzo długo. Ma ABS, TC, wypasione zawiasy, heble, do tego jest bajecznie lekki, poręczny, zwrotny. Po prostu świetny. I zabawowy. Na tyle, na ile oczekuję by mój motocykl był, czyli jak się bawić to się bawić ale tak, by mieć wciąż wszystko pod kontrolą. 


Punkty przemawiające za i przeciw są niemal tożsame. Po pierwsze już jeden taki mam. Teoretycznie to nie jest głupio mieć dwa takie same motocykle, które z czasem pozna się na wylot, ludzi je obsługujących itd... Z posiadania modeli tej samej marki też płyną pewne wymierne korzyści. Ale cóż...To takie same motocykle. Trochę nuda, gdy chciałoby się spróbować czegoś innego. Bo tak to czasem na maszyny z małżonką można się zamienić a w przypadku posiadania dwóch takich samych wybór jest równy 0 lub ogranicza się do koloru. No i dochodzi jeszcze fakt, że ten motocykl jest genialny na poganianki, na kręcenie się po mieście i dookoła niego ale osobiście nie uważam by się nadawał dla mnie na dalsze trasy. Brak dodatkowej osłony przed wiatrem i praktycznie całkowity brak akcesoriów, które mogłyby ten stan zmienić to zła wróżba na dalekie trasy. Może małżonce to będzie odpowiadać, ja wiem, że po jakimś czasie będę miał dosyć napierającego na mnie pędu powietrza i jednoczesnego intensywnego przewietrzania klejnotów rodowych - bo jeśli tego nie wiecie, to huska ma na tyle dziwną formę, że właśnie w tamtą część kierują się spore masy powietrza i gdy robi się chłodniej to...Sami wiecie. I to nie jest na dłuższą metę fajne. Ostatnim z problemów jest brak tych motocykli na rynku wtórnym więc tu pewnie musiałbym kupić nowy lub prawie nowy, co ma istotny wpływ na cenę, nawet gdyby znowu udało się wynegocjować doskonałe warunki, jak w przypadku już posiadanej, to mimo wszystko może być to trudne do udźwignięcia. No i w tym przypadku moje oczy widząc liczby bardziej zwracają się ponownie ku Z900RS.

Cały temat oczywiście porusza osi czasu o tytule - kiedyś. Kiedy, to trudno powiedzieć, bo dużo zależy od tego jak będę się na dłuższą metę dogadywał z obecną SV-ką. Może być tak, że jeśli nie będzie marudziła, to będziemy się bawić całkiem długo, ale jeżeli w trakcie naszej bliższej znajomości okaże się, że jest zbyt markotna albo nie daj bóg - impulsywna i zacznie mi trzaskać drzwiami przed nosem, to czas na pożegnanie ulegnie błyskawicznemu skróceniu, co jest oczywiste.

Jest też kilka całkiem nowych motocykli, które powoli zaczynają wpadać w tę pulę, choć na ostateczną kwalifikację trzeba jeszcze poczekać, aż się okaże, czy na pewno są tak dobre, jak się o nich opowiada w materiałach tworzonych przez dobrze opłacany marketing. Tu sa i Aprilia Tuono 660 i Triumph Trident czy coraz bardziej do mnie przemawiająca Honda CB650R. A może powoli odchodzący w niebyt KTM Duke 790, choć mi się nie zupełnie podoba, to może jest lepszy niż wygląda, na co wskazują wszelkie recenzje. Czasu jeszcze zostało do tego momentu więcej niż mniej (mam nadzieję) więc też sytuacja na rynku może ulec pewnym zmianom, oby z korzyścią dla moich rozważań i poszukiwań motocykla idealnego.

Jak wy oceniacie podane przykłady? Czy w ogóle będąc na początku drogi powinienem rozważać takie tematy? Czy ktoś z was ma lub miał do czynienia z tymi motocyklami i jakie były wasze wrażenia? Podzielcie się swoimi opiniami, wrażeniami i przemyśleniami na ten temat. Na pewno każdy w tym zakresie okaże się pomocny.

Do zobaczenia, oby niebawem na drogach.

 

Komentarze : 8
2021-02-20 09:24:36 thrillco

Erjot - rozumiem. ja mam na szczęscie lub nieszczęscie ten problem z lowy. Od zawsze nakedy podobały mi sie bardziej niz wszystkie inne. niektóre jesdnak momenty w zyciu przekonały mnie, że fajnie jest czasem jak przyroda nie chce Cię zdjąc z moto, a jak pada to najlepiej zeby leciało z góry a nie prosto w ciebie...Stad rozwazania tez nad motocyklami, które albo sa juz jakos ubrane albo mozna jes "doubrac". I tu cóż...MV Agusta znowu odpada, bo...poprawianie tego motocykla, to jak próba malowania mony lisy po swojemu, moze sie okazać dosc głupie prawda :) Powiem Ci tez, że model 675 (z silnikiem jakby nie było od triumpha) nie jest tak droga, a jako, że nie do końca łoska to moze nie taka ryzykowna w kwestii serwisowania jak inne. Im oze warto by sie pochylić...

2021-02-18 19:42:42 Erjot

Ja nie jestem dobrym doradcą, bo kocham tylko motocykle sportowe. Najbardziej ścigi ale przez problemy z plecami musiałem się przerzucić na mocne nakedy. Na widok mv agusty dostaję ślinotoku ale nigdy jej nie kupię głównie ze względów, które poruszyłeś.
Ja bym brał Triumpha. Street triplem nie jeździłem tylko mocniejszym speedem i zrobił na mnie bardzo fajne wrażenie.

2021-02-18 16:08:20 thrillco

teraz dokończe bo z rana czasu zabrakło. Gie-na-200 a teraz rozumiem. No 929 choc akurat nie moja bajka to bardzo dobrze Cie rozumiem. i tak własnie jest...Róznica jest taka, ze ja TL1000 w ogóle moze ze 2 razy na zywo widzałem. One nie były popularne z PL bo chyba były nieco drogawe jak na ów czas. Ale jak patrze na nia, a niektóre sztuki na wtórnym naprawde sa mega odpicowane 9jak ta na focie) to ciary idą po plecach. ja się widze na tym motocyklu ale widze tez chiwlę po tem jakby to sie prawdopodobnie dla mnie skończyło i to nie jest cos, czego chciałbym doświadczyć. Nie były królami mocy ale i tak w swoim czasie nie maiły niczego co by im brakowało. TL miał okrutny moment 100Nm...Wm otocyklu stricte sportowym wtedy to było ogromnie duzo. I fakt, zapomniałem i jazda na kuli miał racje. Wynalazek w postaci rzodzielenia w tylnym zawieszeniu sprżeyny od amortyzatora, które powodwało niekontrolowane wpadanie w shimmy było błędem konstrukcyjnym, który niestety czesto zabijał właścicieli. Dlatego...No jak wygram w totka to sobie kupie i postawię w garazu by sie gapić :) Tylko...Ja nie gram w totka :/

2021-02-18 07:05:05 thrillco

jazda-na kuli - O widzsz, coś już to mówi cżłowiekowi...I tak jak wielu innych potwerdzasz, ze GSR jest bardzo nijaki. O Shiver 900 jeszcze tego nie słysząlem ale mozna by powiedzieć, że....Ilu użytkowników tyle opinii, bo nawet rynek pokazuje, ze jedni dosc szybko sie ich pozbywają, inni tłuka kosmiczne przebiegi. Svart to...nooo...jak piszesz, mam to samo wrazenie, że bez sensu choc praktyczne :) Boneville juz praktycznie wypadl z listy. Triumph...Co dla jednego nie wygodne, dla drugiego moze okazac sie idealnie ułożonym. Kwestia wzrostu, długości ramion, wychodowanego garba ;) wiec tu jednak bee musiał przynajmniej spóbować. Wieksze, jak wymieniłeś te pow. litra w ogóle nie wchodzą na listę bo ja tez bede zwykle jeździł tym do pracy i z powrotem więc nawet nie widze potrzeby posiadania motocykla, który za nic nie bedzie bardziej ekonomiczny od jazdy samochodem. A do pracy mam relatywnie blisko. Co do TL... Tak, opinie skłaniają sie ku temu, że choć komponenty Suzuki miało lepsze to gorzej działające niż w Hondzie VTR. Problemem głownie były hamulce. Czy źle zaprojektowany? Hmm...Nie majac tytułu inzynierskiego i nie trudniąc sie projektowaniem jednośladów nie będe stawiał tak mocnych opinii, których potwierdzeniem są wyłacznie....relacje dziennikarzy, którzy tez nie są konstruktorami. Z innych źródeł wiem po prostu, że ten motocykl z racji mocy/masy łatwo sie rozpędzało i bardzo trudno hamowała. Dochodził do tego temat bardzo ostrego hamowania silnikiem i ogólnie silnik o podobnych reakcjach jak w SV650 (nieco narwany) pomnożony przez 2 i wiadomo, że krzywdę mozna sobie zrobić bardzo łatwo.

2021-02-17 19:04:13 Gie-na-2oo

Sorry, oczywiscie mialem na mysli sytuacje podobna do TL1000, nie wiem czemu napisalem o MV Aguscie.
Czyli surowa, stara i moze sponiewierac, tu widzialem analogie:) Dla mnie Blady 929 to wlasnie taki twoj TL1000, zakazany owoc.

2021-02-17 19:04:01 jazda na kuli

Siema.
dla mnie drugi vitpilen to pomysł zupełnie bez sensu. tl 1ooo ma tak złowieszczą ksywę nie ze względu na potworną moc, tylko dlatego że jest źle skonstruowany - kiepsko się prowadzi i jedzie gdzie chce. jak lubisz nakedy to ten Z9oo jawi się najmądrzej. ja nie wiem, czy bym nie zostawił sv ki na miasto a w trasę dokupił sprinta (jakbym miał gdzie trzymać.
ale jeździłem kilkoma z powyższych i tak:
triple 675 - jeden z najmniej wygodnych nakedów, ale b mocny.
shiver 900 - jakaś taka bezpłciowa
gsr 75o - to samo
boneville - legenda, ale też jakoś bez emocji

nakedy to już nie moja półka, ale jak sięgam pamięcią to najbardziej zapamiętałem monstera 1200 i tuono 1100. świetne sprzęty.
pozdro

2021-02-17 16:33:37 thrillco

Chyba jednak nie jest podobnie, bo większosc o ile nie wszystkie z małymi wyjątkami z wymienionych i branych pod uwage motocykli są relatywnie nowe. niektóre naprawde prawie nowe w zblizonych cenach. MV Agusta juzpo prostu tak ma, ze podobnie jak Ducati wymaga poswięcenia większej uwagi i pilnowania interwałow jak skarbu narodów. Wo i większosc z tych które biorę w ogóle pod uwage i obserwuję to motocykjle z przebiegami takimi "niedawno dotarty" a trafiaja sie naprawde rodzynki z kilometrazem poniżej 10tys.km. No i to niemcy. Kupując kolejny motocykl, na pewno wyeliminuję kupowanie z rak prywatnych i wybiorę cos z oferty firm motohandlu, bo to pod wzgledem prawnym zmienia bardzo dużo. Masz rację z jednym. Wiele z tych motocykli wydaje sie tymi jedynymi do puki patrzy sie na nie przez ekran. na zywo i po jeździe próbnej moze błyskawicznie przejsc chęć do ich zakupu i dłuzszego posiadania. Stad taki szeroki wahlarz wyboru.

2021-02-17 12:50:23 Gie-na-2oo

Do kwintesencji Twojego wpisu dodalbym tylko od siebie, ze kazdy z tych motocykli, dopoki myslisz tylko o nim zdaje sie byc tym idealnym, dokladnie tym, czego szukam i potrzebuje. Problemy zaczynaja sie kiedy do rownania dochodza pozostale czynniki:)

Ja dla odmiany prawie skonczylem z zakupem Fireblade'a 929, ktorego zupelnie nie bralem pod uwage ze wzgledu na swoj brak doswiadczenia, tu historia podobna to MV agusty chyba? Na szczescie, czy tez nieszczescie, okazalo sie, ze silnik we Franku swoje przeszedl i nie ma sensu w niego inwestowac, do zakupu wiec nie doszlo. Po kilku tygodniach od wpisu dalej moje oczy skierowane sa na cbr600f, teraz pozostaje tylko znalezc dobry egzemplarz i dokonac transakcji:)

  • Dodaj komentarz