Najnowsze komentarze
@MotoVoice12 - sprawnośc juz właśc...
Ach, Alpy - może kiedyś... Przewod...
@ Okularbebe - tak, zdecydowanie b...
Szacunek bo byłeś w tych wszystkic...
No yamahy z tym motorem tak mają. ...
Więcej komentarzy
Moje linki
<brak wpisów>

13.04.2021 19:35

Drobiazgi, które robią róznicę.

Nie ma wśród nas ani jednej osoby, która mając możliwość pojeżdżenia innym motocyklem nie porównuje go do swojego własnego/obecnego lub ulubionego, którym najczęściej jeździ. Jeszcze ciekawiej robi się z tymi porównaniami, gdy dopadniemy inny wariant/model tego samego producenta.

Tak właśnie się u mnie obecnie stało. Huski został odstawiony na pierwszy serwis po docieraniu, czyli po przekulaniu się 1000km bez przekraczania 6500 obr/min.

Może na początek, co właściwie się działo z samym Huskim i jak przeszedł pierwszy okres eksploatacji.

Ogólnie prawie wzorcowo. Prawie bo pojawiła się nieszczelność pod dekielkiem płynu hamulcowego hamulca przedniego. Hmmm… Poza tym właściwie nic. Po przejechaniu ok 800 km dało się już wyczuć pewne zmiany w zachowaniu silnika. Stał się bardziej żwawy, przestał wpadać w nieprzyjemne wibracje poniżej 4tys.obr. nadal w nie wpada ale bliżej 3,5 tys. jako że obroty biegu jałowego to 2 tys. a to jednak spory singiel to przyjąć trzeba, że te wibracje pozostaną już na zawsze przy tak ogromnym kotle, gdy się go zmusi do pracy na zbyt wysokim biegu przy zbyt niskich obrotach. Ale nie są one też już tak nieprzyjemne i nie występują nagle, tylko przychodzą stopniowo dając w miarę wcześniej znać, że warto zmienić bieg.

Na początku okresu docierania pamiętam, że byłem nieco zawiedziony, bo choć na papierze Huski wyglądał lepiej niż SV to jakoś nie dało się tego poczuć. Był zdecydowanie bardziej spokojny i po prostu wolniejszy. Już nie jest. Wprawdzie na starcie nadal przegra o kilka metrów, co będzie winą dziwnie zestrojonego pierwszego biegu, który jest mega krótki. Dalej jednak, szczególnie przy wykorzystaniu seryjnego tutaj quickshiftera nie da raczej SV-ce szans. A na 4,5 i 6 biegu zaczyna naprawde juz pruć jak szalony i by rozpędzić się w mgnieniu oka do prędkości, przy których ryzykujemy co najmniej spory mandat lub nawet czasową utratę prawka wystarczy już tylko poprosić lekko odwijając manetkę gazu. Mając zapięty 5 bieg i jadąc 80km/h wystarczy pomyśleć, że chcę 140 i Twoje życzenie zostaje migusiem spełnione. nadal nie w tak brutalny sposób jak robi to SV, która wyrywa okrutnie i bez pytania, czy sie dobrze trzymasz ale czasowo raczej wychodzi na jedno. Tylko Huski robi to grzeczniej, z typową dla siebie łagodnością, niemal jakby z obawy o swojego jeźdźca, czy ów wie o co prosi. SV-ka nie pyta, robi. Jak się nie trzymasz, twój problem.


Teraz Huski stoi na “śrubkowaniu” serwisowym i w zamian, by mieć się czym przemieścić do domu i po odbiór otrzymałem innego Huskiego. Wyprowadzono mi małą srebrną strzałę, czyli Husqvarne Vitpilen 401. na początku chciałem pomarudzić, że wolałbym po raz coś większego, po dwa najlepiej motocykl, który osobiście interesuje mnie jako zakup w przyszłości. Me myśli kierowały się ku Suzuki GSX-S 750 lub KTMowi Duke 790. jednak zwyciężyła ciekawość, bo Svartpilen 401 był początkowo rozważany, zanim nie padło na 701 z kilku istotnych powodów. Vitpilen 401 to motocykl taki sam tylko...Trochę inny.


Pierwsze wrażenie - boziu jakież to maleństwo! Taki śliczny maluszek pozawijany w srebrne pieluchy. Śmieszny. Po prostu. To taki motorek, który wywołuje uśmiech ale sam nie wiesz...Czy to uśmiech politowania, czy ten z tych, kiedy widzisz małego berbecia proszącego o lizaka. jeszcze raz - śmieszny.

Bliższe oględziny porównawcze wykazuje poza gabarytem kilka innych różnic. Oczywiście cała pozycja, zamocowanie kierownicy, kanapa. Właśnie. Kanapa wygląda tu na zdecydowanie wygodniejszą niż w dużym Svartpilenie, w którym ta część przypomina obszyta materiałem deskę. Tu jest grubiej, mięsiściej. Więc powinno być git. nie to, że na dużym Huskim nie jest. przeciwnie. Siedzenie w formie deski sprawdza się nawet lepiej niż w SV. jest wygodne, nie powoduje przedwczesnych bólów a dzięki swej długości pozwala na łatwe zajmowanie różnych pozycji na motocyklu. Od całkowicie wyprostowanej poprzez lekko pochyloną aż do niemal całkowicie złożonej do zasuwania autostradowego. Jak wcześniej pisałem, bez szybki jakiejkolwiek takie pochylanie nie przynosi wielkiej poprawy.


No to odpalamy i lecimy małym Vitpilenem 401 do odmu.

Pozycja - już nie jest śmieszna. jest….Dziwna. Pierwszy raz jadę motocyklem, na którym właściwie nie widzę przed sobą niczego. jestem tak pochylony do przodu, a motorek jest tak krótki, że aby sprawdzić wskazania wyświetlacza muszę po prostu spojrzeć...W dół! Całkowicie w dół, tak jakbym chciał zobaczyć czy podem na jest droga. i wtedy widzę wyświetlacz. Przede mną bezpośrednio jest tylko droga. Spojrzenie w lusterko wymaga przekręcenia całej głowy w tą stronę, którą chcemy skontrolować. Własciwie równie dobrzem ogłoby ich nie być, bo przy tak skręconej szyi kątem oka i tak już widzicie czy coś obok jedzie czy nie. Wystarczy jeszcze 2 centymetry i juz wiecie czy coś jedzie za wami. 

i cóż...przez to, motorek dla osób z moim wzrostem (182cm) raczej może być zwyczajnie...Niebezpieczny, bo zbyt często wymaga całkowitego oderwania wzroku od drogi i kierunku w którym zmierzamy na rzecz czy to spojrzenia w lusterko czy na prędkościomierz. To nie jest fajne ani tym bardziej śmieszne.


Fajny jest za to silnik i skrzynia biegów. Dźwięk wydobywający się z seryjnego wydechu jest bardzo wyraźny i całkiem mięsisty. Niby pyrkanie 400-tki ale jest to pyrkanie zwiastujące możliwość fajnej zabawy. i tak jest. Dzięki mega precyzyjnej skrzyni także w tym maluchu wyposażonej seryjnie w pełny quickshifter. I tu się zatrzymamy na moment. Szybko się zorientowałem, że albo coś w naszym Svartpilenie jest nie ok, albo te skrzynie i system quickshiftera bardzo muszą się różnić. W małym Vitpilenie naprawde sprżegła mozna uzywac tylko do ruszenia i zatrzymania się. Resztę biegów w dół i w górę obsługuje się lekko, latwo i przyjemnie notujac lekkie klikniecia przy bardzo lekkim stuknieciu w dźwignię zmiany biegów. W dużym Svarpilenie w dźwignie musiałem zawsze niemal walić z siłą młota. W górę. W dół było jeszcze gorzej więc zupełnie odpuściłem używanie systemu do zbijania biegów. Do tego kompletny brak precyzji lub wręcz jakaś wada między biegiem 5 i 6. Tu najczęściej wpadał jakiś międzyluz zamiast biegu i operację trzeba było dokończyć ręcznie z użyciem sprzęgła. uznałem, że w porównaniu do gładko i precyzyjnie działającej skrzyni i shiftera w Vitpilenie, to mam jakąś kaszanę albo coś jest nie w porządku. Więc zadzwoniłem i poinformowałem o spostrzeżeniach, prosząc o sprawdzenie tematu. 

Jeśli chodzi o samą zabawę to głównym atutem silnika jest jego elastyczność. Jadąc po mieście 50-60km/h praktycznie nie ma znaczenia czy jedziemy na 3, 4 czy 5 biegu. Na każdym motorek jedzie spokojnie i na każdym gotowy jest do nagłego ataku, gdyby zaistniała konieczność. Oczywiście na 5-tce nie rozpędzi się tak nagle jak na niższych biegach ale na tyle żwawo, że jadąc “landówką” można sobie darować redukcję biegu celem wyprzedzenia marudera. Bieg 6-ty jest już raczej typowo podróżniczy. Przy 70 jest jeszcze za wysoki, za to sprawnie napędza pojaździk w zakresie 80+km/h kończąc na ok 155km/h. Wiem, dupy nie urywa ale umówmy się, niewiele jest miejsc, gdziem ożna legalnie jeździć szybciej.


Kolejna fajna sprawa to zawieszenie a właściwie całe podwozie, wliczając w to rame. Czuje się odpowiednią sztywność, tak, że mimo iż to cudeńko waży niewiele więcej niż 125-tki to jednak przy dużych prędkościach naprzemiennych zakrętach jest bardzo stabilnie. Do tego w pełni regulowany widelec oraz regulacja napięcia wstępnego na tyle zadają szyku i sprawuję się świetnie nawet w ustawieniu fabrycznym, czego pewnie zasługą jest sama pozycja wymuszająca niejako stałe doprężenie i dociążenie przodu. A mimo to nie jest za twardo i po kiepskich drogach nie wytrzepie jeźdźca jak na deskorolce. Tu WP montowane w tym maluchu jak i w dużym Svarcie sprawują się lepiej niż doskonale. Podobnie hamulce. nie są to brembo tylko By bre a więc takie budżetowe brembo. Hamują jednak bardzo mocno a jednocześnie precyzyjnie. Na masę tego motorka wydajność hebli jest aż nadto wystarczająca. Do tego ABS ma dwa tryby pracy - Road i Supermoto. W tym drugim można blokować tył. Pytanie po co w takim motocyklu tryb Supermoto kierujcie do Husqvarny. Ja nie wiem. Podobnie jak nie rozumiem tu zastosowania kontroli trakcji. 


Zaskoczeniem in minus okazało się za to siedzisko. niby grubsze, mięsiste, prezentujące się bardziej komfortowo niż w dużym Huskim, jest niemiłosiernie twarde i na dłuższą metę niewygodne. na tyle, że po przejechaniu połowy dystansu do domu, czyli ok. 30km już odczuwałem spory dyskomfort w części, gdzie kończą się plecy i zaczyna mniej szlachetna część naszego ciała. nie fajnie naprawdę. To właściwie pierwszy motocykl, który zadał mojej tylnej części tyle bólu w tak krótkim czasie. Straszna fuszerka. I żeby nie było, na Huskim 701 potrafiłem zrobić jednym rzutem 100km i nie czułem ani odrobiny dyskomfortu i chętnie siadałem na nią znowu by pokonać kolejne kilometry. A to początek dopiero. Dalej jest gorzej.

Do twardej i mało wygodnej kanapy trzeba dodać jako spory minus sama pozycję. To niby ma byc taki cafe racer, dlatego zamiast normalnej, zamontowano połówki kierownicy umieszczone na modłę motocykli sportowych. Bardzo nisko. Na tyle nisko, że właściwie ktoś mojego wzrostu wciąż wisi na kierownicy. Przez to, że motorek jest krótki, to cały czas jadę po składany jak scyzoryk z wychyloną do góry głową. I to niestety nie na moje juz lata. Dojechałem z całkowitym odrętwieniem karku, które trzyma do teraz.To jest okreopne i prawde mówiac nie mam pojęcia dla kogo jest ten motocykl? Dlaczego? Dlatego, że Aprilia RS4 125 mojego syna też wymusza pozycję stricte sportową i poskładaną ale gabaryt i rozłożenie ciężarów jest tak naturalne, że jeździ się po prostu przyjemnie bez utyskiwania na ból karku, wiszenia na kierownicy itp. Ale Vitpilen 401 postawiony przy Aprili wygląda jak motorower a nie pełnoprawny motocykl, na który trzeba juz posiadać odpowiednia kategorię prawa jazdy.Synowi sie podoba i tu jest chyba cała tajemnica. Vitpilen jest skierowany do ludzi bardzo młodych, którzy drętwiejący kark, bóle pleców i tyłka od niewygodnego siedzenia na razie nie mają na wyposażeniu standardowym. nie ma innego wytłumaczenia.

I pewnie dlatego budując 125-tke zdecydowano się jednak oprzeć ja na platformie Svartpilen, z klasyczną pozycją, bo takiego Vitpilena nie kupiłby nikt. Chyba.


Jeśli miałbym tą krótką (i jeszcze nie zakończoną) przygode z Vitpilenem 401 odsumować najkrócej jak się da, to po prostu napisze to co powiem po pierwszym dniu - Byłby świetny, gdyby był Svartpilenem. Na szczęście mały Svartpilen w ofercie Husqvarny jest, więc jeżeli kiedykolwiek przejdzie wam przez myśl zakup któregoś z tych maluchów, to jednak kierowałbym się ku tradycyjnej sylwetce, z normalna kierownicą w Svartpilenie. Siedzenie jest takie samo ale moze w innej pozycji nie tak uciążliwe. To musielibyście sprawdzić sami.

Ja przynajmniej wiem dwie rzeczy. Pierwsza to ta, że wybór Svartpilena był wyborem jak najbardziej właściwym. Druga, to to, że wybór dużego był wyborem na wyrost, biorąc pod uwagę, że to motocykl dla żony. Mały Svartpilen dostarczyłby pewnie przez długi czas sporo frajdy, może nawet tyle samo co duży. Oczywiście istniało ryzyko, że po 2 maksymalnie 3 sezonach stałby się za mało zabawowy. Duży brat rozwiązał ten problem i to raczej całkowicie. Teraz czekam na odbiór z serwisu i pierwsze próby zapalenia kontrolki limitera obrotów. Coś czuje, że będzie się działo.


P.S. Właśnie sobie jeszcze coś uzmysłowiłem. i to też nie będzie na plus Vitpilena niestety. Nominalnie podawana moc to 44KM. Moim pierwszym poważnym motocyklem był GS500E, który nominalnie miał bodaj 47KM. Nie wiem ile miał mój, bo miał wypalone uszczelniacze, do zaworów od lat nikt nie zaglądał no i swoje też miał nakulane i nikt nie był w stanie zagwarantować, że wskazywane 37tys.km to prawdziwy przebieg a ja w to mocno wątpię. Nie wiem czy dodatkowy cylinder mógł robić aż taką różnicę ale GS potrafił pojechać dużo powyżej 150km/h i jednak napędzał się znacznie żwawiej a to tylko różnica nieco ponad 100 ccm, paru koni za to co najmniej 3 dekad, jeżeli chodzi o konstrukcje. Czyli co? Dzisiejsze 40 konie nie sa aż tak żwawe jak te sprzed 30 lat? Najwyraźniej.


Komentarze : 1
2021-04-13 20:44:48 Gep

Ja mówiłem, że mi się podoba Vitpilen 701, a nie 401. 401 w porównaniu do 701 ma brzydszy tył i jak już napisałeś, śmiesznie wygląda przez to, że jest tak mały. :)

  • Dodaj komentarz