riderblog - motoblogi społecznoœci scigacz.pl

Wyobraźcie sobie - 4 lata, regularne spotykanie kumpla i jeden temat - XX. Nudne? Od pewnego momentu zdecydowanie tak. Owszem lubie pogadac o motocyklach...ale nie o jednym przez 4 lata :)

I ciągle to zapewnianie - kupię, kupię, kupie. Tylko, że po dordze była masa wymówek od tego kupna. A to dom wykonczyc, a to auto na nowsze zmienić, garaz budować, płot...i po płocie wymówki się skończyły. Tomek...pomożesz?

Na tyle na ile mogę to zawsze. jedziemy oglądnąć szpeja, choć nadal nie wiem na ile poważnie jedziemy bo ma być kupione a na ile tylko popatrzeć. Szpej...no jak dla mnie bomba, po lekkim szlifie ale wszystko calutkie, zalać, odpalać i jeździć.

Nie w tym przypadku. Kumpel typowy esteta. Nie podoba mu sie szlif, braki na lakierze, naklejkach, pośniedziałe śrubki, brudne lagi. Nie policzę godzin, które spędziłem tłumacząc mu, że o stanie technicznym decyduje stan silnika i zawieszenia a nie czyste śrubki przy błotniku. A do tego egzemplarz niecodzienny bo mimo legendarnie mocnych hebli XX-a ten wyposażony był jeszcze w przewody hamulcowe w stalowym oplocie. WOW! Sam zestaw przewodów do XX-a to gruby wydatek.

Po godzinach udało się...podstawy wytłumaczone. O dziwo patrze, że tym razem pełna powaga, koleś naprwdę go kupi. Ups! Mogłem zrobic dokładniejsze oględziny. Na hamownie gada a co! Dobrze isę stało, na hamowni doszła pewnośc dobrego wyboru, parametry jak z katalogu, cud miód i malinka. Sprzet teoretycznie zakupiony. Czas na zaliczke i formalności, gdyż papierki nie dotarły jeszcze z UK.

To już nie moja broszka, byle było ok ale facet sprzedający sprowadza sprzety od lat, więc raczej długo by nie popływał w biznesie jakby kanty robił. Szpej został w miejscu hamowania gdzie koledzy mieli go jeszcze doprowadzic do stanu "błysk" plus zwyczajowe wymiany płynów ustrojowych.

Tydzień później...narodził sie dylemat połaczony z problemem. Źle doradziłem? Okaże się...za jakiś czas.