08.06.2009 18:10
Sprzeta kupuję- z boku cz.2
Mówiłem, że do czasu aż nie bedzie miał na ręku papierów do motocykla nie powinien zgodzić sie na zapłacenie z góry całej kwoty, bo jak to czesto bywa może się okazać, że zostanie ze sprzetem, którego najlepiej szybko się pozbyć. Zapłacił całość i kazano mu na papiery czekać ok. 2 tygodni.
Po pierwszym tygodniu spotykamy się i widze, że zacz jakiś markotny i skruszony.
-Co jest?-pytam
-A wiesz...spełniłem swoje marzenie i powinienem skakać z radości ale tak naprawde to jestem zły, rozczarowany i w ogóle...
No super...zły ze mnie doradca? Od słowa do słowa wyszło szydło z potarganego emocjami kolegi. Otóż, po pierwsze nerwice miał w związku z brakiem papierów i przyznał, że zapłacenie całości od razu było błędem a może się okazać głupotą. A jednak to nie była główna przyczyna jego rozterek. Okazało sie bowiem, że trafił po znajomości do innego "handlarza" motocykli, gdzie wyczaił także XXa, wprawdzie droższego ale w stanie cacuszka spod choinki. No i lepszy rocznik, wtrysk i inne szmery bajery a prościej mówiąc model po modernizacji. Niezadowolony był głównie z faktu, iż jego "poszlifowy" XX wygladał przy tamtym jak ścierwo. Ok...jedziemy oblukac, bo wszystko jeszcze można odkręcić.
Zajeżdżamy do owego "handlarza" i obcykujemy "niunie". No...cud, miód i orzeszki, stan fabryka ale...właśnie. Popatrzmy...czy używany sprzet z przebiegiem 80tys. km może mieć chłodnice cieczy i oleju które wyglądają jak wstawione godzinę temu? To samo się tyczy lag zawieszenia i pozostałych elementów przodu. Owiewki też albo są nowe albo lakierunek położony przez czarodzieja. Ale widac pewne niezgodności położenia fabrycznych naklejek z tym co można obcykac na nowej sztuce nie tkniętej reką użytkownika. Wychodzimy.
-I co, piękna?-pyta z nieukrywanym zachwytem i westchnieniem beznadziejności jednoczesnie.
-Tak...pieknego to ona miała dzwona pewnie i może nawet koło w silniku bo jak żyje nie widziałem jeszcze nowej-używanej chłodnicy podobnie jak zawieszenia przedniego.
Opinia była doś jasna, prosta i bardzo zrozumiała. Na drugi dzień potwierdzona przez o wiele większy autorytet niż moja osoba, czyli człowieka, który widzał sprzęta "przed robotą" Przodu nie posiadał.
Kamień z serca spadł i mnie i koledze, przyszłemu userowi bardzo lekko przeszlifowanej Hondy XX. Nie był to jeszcze koniec ironii życia jakie miały mnie przy tej okazji spotkać...
c.d.n.
Komentarze : 1
Tacy są jż handlarze ja kupiłem teraz rozbity motocykl naprawiam go dla siebie ale gdy będe go sprzedawał od razu zaznaczę że był bity nie chce żeby ktoś miał potem do mnie pretensje albo jakieś problemy
ps.
Apropo Handlarzy niedawo kupiłem samochud na komisie Viko Tychy za salonem Suzuki :) że ten człowiek może spać w nocy nie polecam tego złodzieja
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (17)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)