11.06.2009 09:57
Sprzęta kupuję - z boku cz.3
Między czasie dochodziło już do takich akcji, że ledwie udawało się go powstrzymać od genialnych pomysłów nalotu z policją. Teoretycznie można by było tak sprawę załatwić, ale do tego trzeba mieć...umowę. No i się wydało, że facet wziął kasę i dał mu tylko poświadczenie na karteczce, ze kasę wziął. Bo umowa miała być zawarta z właścicielem pojazdu, czyli brytolem. Ok...rozumiem, ze jest to sposób na wykiwanie polskiego fiskusa, ale słowność w interesach też jest ważna. Niedopuszczalne jest by z 2 tygodni robił się ponad miesiąc...szczególnie, kiedy się zainkasowało całą kwotę. Co mogłem powiedzeć sfrustrowanemu posiadaczowi XX-a bez papiera? Policja...nieee, ale jak znasz kogoś w Pruszkowie...;)
Żarty żartami, ale po miesiącu z małym hakiem papiery jednak dotarły i to w komplecie. Koniec stresa. Co ważniejsze, bzyna między czasie przeszła u speców kurację odmładzająca i operacje likwidująca zmarszczki. Efekt, trochę jak 40-tka po kompletnym SPA, nikt nie odgadnie jej rzeczywistego wieku na oko a po dokładniejszych oględzinach...może mieć co najwyżej przypuszczenia. Natomiast ta 8 latka w przeciągu miesiąca została pozbawiona wszelkich strupów po upadkach z trzepaka, strzelono jej profesjonalny makijaż, polakierowano pazurki, wydepilowano, wyczeszono, wykremowano, wybalsamowano i...no, no, kolega się poczuł chyba jakby zobaczył własną córkę wyszykowaną na występ przed 1 milionową widownią. Jest cudnie.
Potem formalności kolejny ciąg, wreszcie odbiór blach...czas na zwyczajowe oblewanie sprzęta. Na te okazje przyszło mi czekać 2 tygodnie. Wpadam w umówiony termin. Sprzęcik na podwóreczku stoi, pogoda niemalże jak w środku lata. Paru innych lekko podstarzałych entuzjastów i koleżków właściciela podziwia maszynkę. Nie dziwię się jest, co podziwiać, szczególnie dla kogoś, kto widział maszynkę świeżo po sprowadzeniu.
- Polatałeś? - Pytam na wstępie wreszcie zadowolonego właściciela.
- Nieeee, dopiero od tygodnia zarejestrowana.
-No stary...to ja po tygodniu nakręciłbym już z tysiąc kilo!
A tu masa uników i wykrętów. Znowu słyszę tego gościa, który nawijał mi przez ostatnie 4 lata o zakupie XXa. Ma tonę wymówek. Ok rozumiem. Czemu? Może czas przybliżyć wizerunek kolegi od XX-a jako motocyklisty.
Jak to na wiosce, posiadał różne sprzęty, od motorynki, poprzez komara, WSK itp. Wszystkie te sprzęty z zasady nie grzeszyły ani pięknem,ani właściwym stanem technicznym. Potem zakupił wymarzoną wówczas MZ ETZ 250, bo dookoła "wszyscy" kochali ETeZetki. A potem gaźnik się skichcił, MZ stanęła w kącie i zaczęła porastać coraz grubsza warstwą kurzu. Miedzy czasie pojawiła się nowa miłość - wspomniana Honda CBR 1100 XX. Długi czas oczekiwania na spełnienie marzenia trwał dokładnie 8 lat. Tak...poprzednio MZ ETZ250 i teraz...1100XX. Czy to mądre? Dobre? Właściwe? Nie mi to oceniać. Jeżeli bierzemy pod uwagę kategorię - spełnione marzenia - jak najbardziej tak.
Z tego jednak zaczyna nam się wyłaniać pewien obrazek. Faceta, który ma już trochę lat na karku i jest dość rozsądny, więc...zaczyna zdawać sobie sprawę z własnego leku przed potworem, którego kupił. Okazuje się teraz, ze katalogowe konie mechaniczne są o wiele słabsze na kartce papieru. Kiedy przychodzi się z nimi zmierzyć i ma się odrobinę wyobraźni...cóż, momentami widziałem, ze zachwyt kolegi przeradzał się w drobne przerażenie, niepewność a nawet strach. Głównie przed tym, ze nie odpuścimy tak stojąc dopóki nie zobaczymy jak jedzie. A mam pewność, że nie pojechałby tego dnia nawet metra, bo zwyczajnie bał się nawet zasiąść za sterami maszyny. OK...są ludzie, którzy potrzebują pewnego czasu na oswajanie się z otaczającymi ich rzeczami, które sami sobie fundują.
Idziemy pić...
Komentarze : 3
Etam, nie po to wypucowal swoje najnowsze cudenko zeby teraz je gdzies przytrzec albo co gorsza wywrocic :-) Mialby zniszczyc swoje wytesknione, wymeczone i wypieknione marzenie jakism trywialnym i prostackim jezdzeniem??? Nigdy w zyciu! ;-) A co z duma? Mialby ja narazic na przyznanie sie przed otoczeniem, ze sie boi? Ze nie umie? Ze nie pamieta? Nigdy w zyciu! ;-) Najpierw zyl tym, ze kupi, teraz zyje tym, ze kupil a jak tak dalej pojdzie to za niedlugo bedzie zyl tym ze sprzedal ;-) No chyba, ze przestanie sie zachowywac jak przedszkolak a zacznie zachowywac jak mezczyzna i zacznie jezdzic. Wywracac, obijac, strachac ale jezdzic - bo doswiadczenie i umiejetnosci (nie patrzac na przeciwnosci) zdobywa sie ciwczac jazde zamiast tylko gadac o niej latami :-) Skoro jest wiekowy i rozsadny to na pewno nie bedzie szalal jak mlodziaki (gorace glowy) jednak niestety od samego patrzenia na motor i opowiadania na lewo i prawo co to za wspaniale cudo zanabyl - umiejetnosci nie zdobedzie - chyba ze w gadaniu - co jak napisales w poprzenich odcinkach ma juz wystarczajaco dobrze wycwiczone ;-)
Świetna historia dobrze zakończona mocnym i konkretnym zakończeniem ;d gorzej pewnie z rana było ale...
Tomku świetnie to opisałeś ;d i życzyć tylko koledze szerokości i przełamania strachu i niepewności :0
nie po to jego dziewczynka przeszła takiego pimpa aby stała i kurzem zarastała :)
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (17)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)